Astro Bot to najnowsze dzieło studia Team Asobi, które zdobyło uznanie za swoje innowacyjne podejście do platformówek 3D. Po sukcesie Astro’s Playroom i Astro Bot: Rescue Mission (PSVR) tytuł ten łączy w sobie najlepsze elementy obu poprzednich gier i dodatkowo znacząco rozbudowuje mechaniki rozgrywki. Gra nie tylko hołduje historii konsol Sony PlayStation, ale również na każdym kroku zaskakuje swoją głębią, pomysłowością i wykonaniem. Moje wrażenie przeczytacie poniżej w recenzji Astro Bot!
List miłosny do fanów PlayStation
Astro Bot zachwyca już od momentu uruchomienia. Pierwsze co rzuca się w oczy to bogactwo szczegółów i odniesień do historii PlayStation. Team Asobi z pełną precyzją umieścił w grze około 150 nawiązań do postaci i serii, które przez lata kształtowały branżę. Oczywiście dla wielu graczy ten element może być niczym więcej jak miłym dodatkiem, ale dla mnie to pewne przypomnienie o latach spędzonych przy konsoli, o tych wszystkich chwilach i momentach, które spędziliśmy z ulubionymi bohaterami.
Gra przyjemnie bawi się tymi odniesieniami, umieszczając je w kontekście uroczego świata pełnego wesołych, robotycznych wersji znanych postaci, takich jak Crash Bandicoot, Kratos, Aloy czy Ratchet. Pojawiają się oni jako część szerszego świata, dodając dodatkową warstwę nostalgii i uroku do rozgrywki. Stworzone wokół najważniejszych bohaterów etapy przepełnione są symbolicznymi detalami, charakterystycznymi atrybutami i elementami otoczenia, czy nawet inspirowaną nimi muzyką.
Platformówka skrojona na miarę Nintendo
Ale Astro Bot to coś więcej niż tylko muzeum gier. To znakomity platformer, który wydaje się w pełni wykorzystywać potencjał PS5. Każdy poziom to osobna przygoda, pełna różnorodnych wyzwań i tajemnic. Etapy są zamknięte i dość liniowe, ale nie brakuje w nich licznych poukrywanych sekretów, co zachęca do eksploracji. Choć starałem się grać bardzo dokładnie to wielokrotnie zdarzyło mi się ominąć poukrywane boty do odratowania, co było dla mnie wystarczająco motywujące do powtórzenia poziomu w późniejszym czasie. Przejście całości zajęło mi jakieś 10 godzin, ale zostało mi jeszcze kilka rzeczy do wymaksowania.
Podoba mi się to jak twórcy podeszli do projektowania przeciwników – zazwyczaj do każdego trzeba podejść w odpowiedni sposób. Jednych powalimy w standardowej walce wręcz, innych rażąc prądem unosząc się nad nimi, a do niektórych trzeba podejść od zupełnie innej (zazwyczaj tylnej) strony. Znajdziemy tu też pełne rozmachu walki z bossami. Tu dosłownie praktycznie każdy etap oferuje unikalne rozwiązania i wymusza wykorzystywanie różnych mechanizmów rozgrywki, przez co nie sposób się nudzić.
Sam poziom trudności jest dość niski, a punkty kontrolne rozmieszczone bardzo gęsto, więc gra nie powinna sprawić nikomu większych problemów, ale szkoda, że twórcy nie dali możliwości dostosowania go. Poza pojedynczymi specjalnymi wyzwaniami całość przechodzi się zupełnie bezstresowo, a osobiście wolę nieco więcej wyzwania.
Same etapy są fantastycznie zaprojektowane i zwiedza się je z ogromną przyjemnością. Wspomniałem już o stylistycznych odniesieniach do kultowych gier z PlayStation, ale kreacja świata broni się i bez nich. Kiedy patrzę na ich różnorodność – od pustynnych krajobrazów po wodne światy czy lodowe krainy – widzę, że każda z tych lokacji jest nie tylko piękna wizualnie, ale również zaprojektowana z myślą o ciekawych mechanikach rozgrywki.
Zabawę zawsze zaczynamy z podstawowym zestawem ruchów, jednak bardzo często dostajemy możliwość wykorzystania specjalnych umiejętności. Te są bardzo różnorodne – jedne pozwalają na większą mobilność, kolejne otwierają dostęp do zablokowanych miejsc, a inne wspomogą nas w walce. Astro Bot zaskakuje na praktycznie każdym etapie rozgrywki – uczucie odkrywania nowych możliwości i znajdowania kreatywnych rozwiązań dla napotkanych przeszkód sprawia, gra pozostaje wciągającą zabawą od początku do końca.
Wszystko to połączone w całość sprawia wrażenie projektowania gry zgodnie z „receptą Nintendo na doskonałą platformówkę” i tak też jest w rzeczywistości. Z tą różnicą, że gra powstała na dużo mocniejszej platformie i nie jest ograniczona sprzętowo, co widoczne jest na każdym kroku.
Pokaz technologii
Przede wszystkim sama produkcja jest przepiękna. Nie znajdziemy tu trybów jakości i wydajności, bo Astro Bot po prostu działa idealnie i wygląda przy tym naprawdę znakomicie – obraz jest ostry i pełen detali. Świetne wrażenie robią efekty specjalne, dopracowane oświetlenie i niespotykana w innych produkcjach fizyka, którą twórcy momentami się wprost bawią. Zachowanie wody, porozrzucanych liści czy kamieni robi niesamowite wrażenie – elementy otoczenia są bardzo interaktywne i znacząco ożywiają świat. Inna sprawa, że sianie tu „zniszczenia” i obserwowanie efektów naszej pracy jest po prostu satysfakcjonujące.
Jedyna rzecz, która mnie rozczarowała to jakość HDR – w grze znajdziemy dwa ustawienia jasności, ale niezależnie od wyboru obraz jest nieco wyblakły, zwłaszcza w ciemniejszych scenach. W trybie SDR wszystko wygląda prześlicznie.
Wrażenie robi też wykorzystanie możliwości kontrolera DualSense. Gra chętnie używa funkcji haptycznych wibracji, adaptacyjnych spustów i żyroskopu jako jednego z elementów samej rozgrywki. Podczas latania możemy obracać się wykonując ruchy padem, podobnie jak podczas łapania krawędzi przy wspinaczce. Dodatkowo w wielu momentach nawet zwykłe wibracje są w stanie pomóc w rozwiązaniu zagadki. Team Asobi od zawsze chętnie korzystał z takich elementów, a tu są one dopracowane po prostu do perfekcji. Jeśli preferujemy bardziej standardową rozgrywkę to w opcjach możemy wyłączyć sterowanie ruchem.
Podsumowując
Astro Bot to fantastyczna przygoda dla każdego – tytuł stworzony z sercem i pomysłem na siebie, który wyróżnia się poziomem dopracowania i swoistym urokiem. Platformówka niemal idealna, pełna przygód i niespodzianek, zaskakująca praktycznie na każdym kroku. Próbując sięgnąć pamięcią kiedy ostatnio inna gra w tym gatunku zrobiła na mnie podobne wrażenie to przypominam sobie o Super Mario Odyssey – produkcja od Team Asobi poszła w nieco innym, bardziej zamkniętym kierunku, ale nie brakuje jej nuty geniuszu. Astro Bot to jak dotąd najbardziej moje najbardziej pozytywne zaskoczenie growe w tym roku i obecnie ulubiony tytuł dostępny ekskluzywnie na PlayStation 5. Szkoda, że cena gry jest wysoka, bo 299 zł może być barierą dla wielu rodziców, którzy chcieliby sprezentować tę pozycję swoim pociechom. A moim zdaniem w 100% warto!