Robin Hood – Sherwood Builders próbuje połączyć mechanizmy tworzenia przedmiotów i budowy osady z cechami charakterystycznymi dla gier RPG nastawionymi na eksplorację dużego otwartego świata. Nie wiem jak twórcy tego dokonali, bo żaden element nie wybija się tu ponad przeciętność, a ostatecznie z produkcją spędziłem ponad 25 całkiem przyjemnych godzin.
Sandboxowe RPG akcji z mizerną fabułą
Choć postać Robin Hooda jest już nieco zapomniana, tak myślę, że większość z Was powinna go kojarzyć. Bohater słynął z rabowania zamków i klasztorów w celu pomocy najbiedniejszym, a także postawienia się tyranii, która opanowała królestwo Nottingham. W Sherwood Builders wcielamy się właśnie w niego, a gra wykorzystuje powyższy motyw jako bazę do całej rozgrywki.
Gdybym miał skupić się w ocenie na fabule i dialogach to nie byłaby ona pozytywna. W produkcji występują znane z uniwersum postacie, takie jak tyrański szeryf z Nottingham, Lady Marian czy Will Szkarłatny, ale wszystko jest tu przedstawione bez jakiekolwiek polotu. Dialogi są niesamowicie nudne, beznadziejnie zaprezentowane, z kiepsko podłożonymi głosami i nie budzą zupełnie emocji i zaangażowania. Całość wygląda jak rozmowa dwóch kukiełek i sprowadza się do przeklikiwania ścian tekstu w celu otrzymania kolejnego prostego zadania w stylu przynieś, wynieś i pozamiataj. Nie czuć tu ciężaru misji, której się podejmujemy, a opieka nad potrzebującymi sprowadza się do zapewnienia im miejsca do pracy i dostarczaniu kolejnych niezbędnych do życia środków. W kilku kulminacyjnych punktach zobaczymy proste, ale efektowne scenki przerywnikowe ukazujące nasze postępy, jednak jest ich tak mało, że można zapomnieć o ich istnieniu.
Fetch Quest Simulator
Sama rozgrywka w Robin Hood – Sherwood Builders jest dość schematyczna. Do zwiedzania dostajemy bardzo duży, całkiem rozbudowany i zróżnicowany świat. Całość jest podzielona na charakterystyczne regiony, nad którymi musimy przejmować stopniowo kontrolę poprzez zdobywanie zaufania ich społeczności. Dokonamy tego poprzez proste misje, w których musimy wyeliminować odpowiednich wrogów, dostarczyć wymagane materiały i podbijając pobliskie osady przeciwników. Na drodze spotkamy też specjalne wydarzenia, w których odbijamy konwój, bronimy się przed patrolem, czy też ratujemy kogoś przed powieszeniem strzelając z łuku w linę, a następie wybijajmy całą rzeszę wrogów.
Nie znajdziemy tu nic spektakularnego, bo cała rozgrywka zbudowana jest na powtarzalnych i schematycznych aktywnościach, więc bardziej przypomina produkcje MMO, a nie RPG dla pojedynczego gracza. Po zdobyciu odpowiedniego poziomu zaufania dostajemy misję z prawdziwego zdarzenia, która kończy się zazwyczaj walką z bossem. Co z tego, skoro ilość takich zadań można policzyć na palcach jednej ręki? Budowa gry jest więc mocno „ubisoftowa”, co nie każdemu się spodoba.
Mimo wad, Robin Hood – Sherwood Builders wciąga
Zabawę zaczynamy w małej osadzie, która z czasem i z naszą pomocą przekształca się w rozbudowaną bazę. Tu uczymy się podstawowych mechanizmów zbierania materiałów, czyli wydobywania różnych złóż i ścinania drzew będących podstawą budowy obiektów, polowaniu czy kolekcjonowaniu kolejnych ziół.
Aspekt surivalowy jest niezwykle uproszczony, bo dosłownie przez całą grę wystarczy od czasu do czasu zjeść mięso z sarny, którą napotkamy niemal na każdym kroku, a wodę zawsze uzupełnimy w studni. Będąc zupełnie szczerym – wielokrotnie o tym zapominałem, a dosłownie raz udało mi się zginąć przez to, że nie zwróciłem uwagi migoczący na czerwono poziom głodu i pragnienia postaci.
Pod względem craftingu jest zdecydowanie lepiej. W Robin Hood – Sherwood Builders postęp rozgrywki oparty jest przede wszystkim na tworzeniu i ulepszaniu licznych budowli, co jest całkiem wciągające. Początkowo nasza wioska jest bardzo pusta, ale szybko stawiamy pierwsze domki na drzewach, warsztaty wymagane do tworzenia coraz lepszych broni i pancerzy, alchemiczne chatki do produkcji zawansowanych mikstur czy pola treningowe, które pozwolą odblokować niestandardowe umiejętności. Aby się rozwijać należy stopniowo przechodzić do kolejnych regionów, gdzie znajdziemy bardziej zaawansowane materiały. Całość jest angażująca, a nie żmudna, co zaliczam na spory plus.
Zastrzeżenia mam tylko do napraw ekwipunku – początkowo bardziej opłaca się stworzyć nowy, ale jak już posiadamy lepsze bronie i dodatkowo ulepszymy je z pomocą rzadko występujących w świecie gry narzędzi to nie ma zmiłuj, trzeba się wziąć w garść i nazbierać wymaganych materiałów. Problem jest taki, że wszystko w produkcji psuje się szybko, a koszty przywrócenia ekwipunku do stanu używalności są spore i wymagają niepotrzebnie dużo czasu.
System walki i rozwoju postaci
Sama walka w Robin Hood – Sherwood Builders to kolejny ważny element gry, któremu wiele brakuje do doskonałości. Tytuł na starcie umożliwia wybór między precyzyjnym, a dynamicznym trybem potyczek. Różnice polegają na tym, że w przypadku pierwszej opcji jest trochę bardziej taktycznie i nie możemy poruszać się w momencie ataku, natomiast w opcji drugiej całość jest bardziej zręcznościowa i szybka. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby aspekty te dokładnie przetestować, bo na szczęście można się między nimi przełączać w dowolnym momencie w menu opcji. Niestety w obu przypadkach walka jest raczej mocno toporna.
Oprócz klasycznego ataku mamy tu ciosy specjalne, kombinacje, parowanie i blokowanie, a dodatkowo możemy skorzystać ze spowolnionego tempa. Przez cały czas warto też zwracać uwagę na pasek wytrzymałości postaci, bo jak go wyczerpiemy to stajemy się łatwym celem dla przeciwników. Walka ogólnie jest dość nieprecyzyjna, a ataki sprawiają wrażenie bardzo słabych i mało satysfakcjonujących. Czasem jesteśmy wynagradzani bardziej efektownym finisherem, co w ogólnym rozrachunku jeszcze bardziej wybija z rytmu.
Nie pomaga też fakt, że w Robin Hood – Sherwood Builders jest bardzo mało rodzajów broni i przeciwników. Do naszej dyspozycji zostają oddane tylko łuk i miecz, które występują w coraz to lepszych wariantach. Wrogowie natomiast różnią się przede wszystkim poziomem opancerzenia i dodatkowymi tarczami, niektórzy atakują nas z dystansu, a inni szarżują. Czasem trafimy też na jednostki, które mogą nas zatruć jeśli uda się im nas trafić, ale ogólna różnorodność jest bardzo znikoma. Jeśli liczyliście na efektowne polowania to i tu muszę Was rozczarować, bo zwierzyna zazwyczaj po prostu tylko ucieka.
W systemie walki nie wszystko jest średnie. Fajnie spisuje się atak w plecy, który jest premiowany większymi obrażeniami, a na przykład zniszczenie hełmu odsłania głowę wroga i kolejny strzał jest dzięki temu bardziej efektywny. Spodobało mi się też to, że po trafieniu przeciwnika w nogę ten niczym w Resident Evil 4 zaczyna utykać i jest bardziej podatny na mocniejsze ciosy. Tak więc potyczki nie powalają i wydają się niezdarne, ale ostatecznie mimo wad mogą się nawet spodobać.
W grze możemy też próbować się skradać, ale kompletnie nie czułem tego elementu – sztuczna inteligencja jest totalnie nieprzewidywalna, często nie zwraca na nas uwagi, by po chwili wzbudzić alarm z drugiego końca zamku. Sam atak z zaskoczenia również nie sprawia żadnej satysfakcji, a możliwość ubicia po cichu bardziej elitarnych przeciwników możemy odblokować dopiero po kilku godzinach.
Jak już jestem przy rozwoju postaci to dodam, że twórcy udostępnili bardzo rozbudowane drzewko umiejętności. Kolejne poziomy wbija się tu całkiem żwawo, a z każdym z nich dostajemy wiele punktów, które możemy przeznaczyć na ulepszenie Robin Hooda. W zależności od naszego stylu gry wybieramy między walką w zwarciu i dystansową, naszym udźwigiem i efektywnością zbierania materiałów, skradaniem czy poziomem wytrzymałości postaci. Mamy spore pole do popisu, a kolejne zdolności znacząco wpływają na rozgrywkę, co zaliczam na duży plus.
Zaskakujące zagadki środowiskowe
Na osobny akapit zasługują tu całkiem rozbudowane zagadki środowiskowe, które choć sprawiają wrażenie dodanych nieco na siłę, tak zaskakują swoją różnorodnością i poziomem skomplikowania. Zwiedzając świat gry w wielu miejscach trafimy na tajemnicze ruiny, do których dostaniemy się poprzez odpowiednie pokierowanie światłem lasera czy też znalezienie wymaganej kombinacji. Często rozwiązanie nie leży na wyciągnięcie ręki i trzeba się naprawdę postarać, aby rozwiązać zagadkę. Im trudniejsza tym większa szansa na znalezienie rzadkich materiałów.
Kwestie techniczne
Robin Hood – Sherwood Builders nie powala graficznie, ale ma bardzo charakterystyczny styl i potrafi przedstawić ładne tereny utrzymane w mocno słowiańskim klimacie. Ciekawie prezentują się średniowieczne miasta i małe wioski, napotkane lasy i pola pełne roślinności. Całkiem niezłe jest też oświetlenie i efekty pogodowe, a zwłaszcza zachody słońca i klimatyczna burza. Odstraszają za to bardzo kiepskie modele postaci, o których wspomniałem wcześniej.
Nie ma tu wodotrysków, ale na szczęście chociaż wymagania sprzętowe są dość niskie i gra działa płynnie nawet na słabszych komputerach, a jedynie od czasu do czasu pojawiają się drobne przycinki podczas eksploracji. Robin Hood – Sherwood Builders sprawdziłem również na Steam Decku, gdzie tytuł pozwala na rozgrywkę na średnich detalach w 40-45 klatkach na sekundę w natywnej rozdzielczości. Ze względu na niedziałający od premiery zapis postępów rozgrywki w chmurze nie miałem ochoty manualnie ich przenosić, więc większość czasu spędziłem tu na PC.
Podsumowanie
Robin Hood – Sherwood Builders to produkcja pełna sprzeczności, która nie wybija się na żadnym polu i wszystko co robi jest co najwyżej solidne, ale ostatecznie potrafi wciągnąć swoją otwartością i ciekawym światem. Mimo licznych wad i sporej schematyczności rozgrywki nie czułem tu wielkiego znużenia, a ciekawie zaprojektowany crafting i drzewko rozwoju postaci zachęcały mnie do zdobywania kolejnych ulepszeń. Na pewno nie jest to gra dla każdego, więc przed zakupem polecam sprawdzić bezpłatny prolog.
Plusy
- uniwersum Robin Hooda
- solidnie zrealizowany crafting
- przyjemna rozbudowa bazy
- spory i całkiem ciekawy świat do zwiedzania
- konkretne drzewko umiejętności
- ogólnie przyzwoita oprawa wizualna i dobra optymalizacja
- zagadki środowiskowe są zaskakująco rozbudowane
- wciąga mimo licznych wad
Minusy
- mierna fabuła i nudne postacie
- pozbawione emocji głosy
- rozgrywka niczym nie zaskakuje
- zbyt duża schematyczność
- za szybko psujące się bronie
- system walki i skradania wymaga poprawy
- nadal nie naprawiono zapisów postępów rozgrywki w chmurze
Robin Hood – Sherwood Builders: to gra, która ma szansę spodobać się miłośnikom eksploracji dużych światów. Crafting jest wciągający pomimo sporej schematycznosci. Jako RPG akcji wypada blado. – Gaming Mode