Frostpunk 2 to była jedna z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie gier w tym roku. Po świetnej jedynce nie mogłem się doczekać, aż dostanę możliwość sprawdzenia wszystkich zmian, które zostały tu wprowadzone. Czy było warto? Choć sam szkielet rozgrywki jest ciągle trochę podobny, tak warstwa strategiczna uległa znacznej rozbudowie i pozwala na zdecydowanie większą kontrolę nad prezentowanymi wydarzeniami.
Frostpunk 2 wytrze tobą podłogę
W grze ponownie bardzo duży nacisk położono na warstwę fabularną i otoczkę pełną tragicznych wydarzeń oraz trudnych decyzji. Choć wiadomo, że sterujemy tu wirtualnym światem, tak jeśli macie w sobie pewne pokłady empatii to obok wielu przedstawionych sytuacji ciężko przejść bez chwili namysłu. We Frostpunk 2 wielokrotnie zmierzymy się z problemem głodu, możliwością poświęcenia jednostek dla dobra ogółu, przestępczością czy mrozem, który bywa nieprzewidywalny i bezlitosny. Wiele takich momentów skłania do refleksji zwłaszcza jeśli pomyśli się o nich w kierunku otaczających nas konfliktów i tragedii – za granicami naszego kraju ma miejsce wojna, a właśnie teraz wiele osób mierzy się z katastrofalnymi wynikami ostatnich powodzi.
Może to kwestia zbiegu czasu, ale naprawdę przez całą rozgrywkę byłem pod wrażeniem tego, jak twórcy prowadzą tu narrację bez uciekania się (zazwyczaj) do przesadnej ckliwości. Ciągłe działanie pod presją czasu i panujących tu warunków pogodowych dodatkowo podnosi napięcie, a liczne eskalacje społeczności utrudniają podejmowanie decyzji.
Jedną z ważniejszych nowości w grze jest wprowadzenie posiedzeń rady i głosowanie nad kolejnymi prawami oraz obowiązkami obywateli. Zajmiemy się tu zarówno podstawowymi elementami, takimi jak dystrybucja elementarnych dóbr, kwestia pogrzebów, walki z chorobami zakaźnymi czy też zmian na tle całego procesu produkcyjnego, który ma ogromne znaczenie dla tego ekosystemu. W samej radzie zasiadają 4 różne frakcje i każda z nich ma swój własny światopogląd, często wyraźnie skonfliktowany z pozostałymi jednostkami.
Naszym zadaniem jest odpowiednia kontrola nad nimi i próba odpowiedniego wyśrodkowania ich potrzeb celem osiągnięcia większości w nadchodzących głosowaniach. Mechanizmy te są zaskakująco rozbudowane i pozwalają na wiele różnych możliwości dotarcia do oczekiwanego wyniku – od spełniania zachcianek, przez udzielanie większego przywództwa innym czy nawet różne formy przekupstwa lub siania propagandy. Jak na produkcję opartą przede wszystkim na budowaniu miasta aspekt polityczny jest naprawdę dopracowany i znacząco urozmaica rozgrywkę. Zwłaszcza, że za każdą decyzją idą tu konsekwencje, a te będziemy odczuwać do samego końca historii.
Kampania zrobiona z pomysłem
Tak, we Frostpunk 2 każdy rozdział jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniego, co sprawia, że nasze czyny mają tym razem dużo większe znaczenie niż w poprzedniej części. Myśleć trzeba długoterminowo, bo nierozwiązane problemy i złe decyzje będą się za nami ciągnąć do końca rozgrywki. Samych miejsc na pomyłki jest bardzo dużo, bo kwestie strategiczne zostały tu znacząco rozbudowane.
Budowanie dzieli się na wiele części – musimy wybrać odpowiednie regiony dla zamieszkania mając na uwadze poziom ciepła (w tym choćby „bliskość” budynków, co ma wpływ na zapotrzebowanie energetyczne), zadbać o uprawę żywności, produkcję i wydobycie. Zasoby bywają ograniczone, a próba zaspokojenia wszystkich potrzeb mieszkańców to ciągłe kalibrowanie poziomu pracy i ich wygody. Nie raz w gorszym czasie trzeba zdecydować się na nadgodziny, co ma swoje odbicie w relacjach z daną grupą. Niedobory prowadzą natomiast do chorób, śmierci czy wzrostu przestępczości, więc osiągnięcie podstawowego celu, którym jest przeżycie, staje się nie lada wyzwaniem.
Przed przystąpieniem do budowy należy tu najpierw odmrozić kolejne pola, co zajmuje cenny czas, wymaga odpowiednich środków finansowych i ludzkich. Dodajmy do tego wypadki losowe i gigantyczne mrozy… W rozwoju pomaga nam drzewko odkryć, gdzie bardzo szybko możemy uczyć się nowych rzeczy. Oczywiście nie za darmo, ale to jedyna droga do osiągnięcia postępów technologicznych i efektywnego korzystania z dostępnych zasobów.
Kluczową nowością Frostpunk 2 jest pełny dostęp do Frostlandu – bardzo dużego terenu wokół naszego miasta, w którym trafimy na sporo materiałów, niezbędnych paliw, nowych mieszkańców i dodatkowych zagrożeń. W raz z odkryciem nowych lokacji możemy z nich stworzyć łańcuchy dostaw, a z czasem odkryć kolejne miejsca do życia. Całość to jeden wielki, w pełni interaktywny świat.
Zmiany te sprawiły, że kampania fabularna była dla mnie bardzo angażująca, wciągająca i momentami naprawdę wymagająca. Próba podjęcia kontroli nad każdym elementem gry to nie lada wyzwanie, zwłaszcza, ze w tle ciągle ma się świadomość upływającego czasu i śmiertelnego zagrożenia. Rozgrywka w głównej lokacji bardzo szybko rozprzestrzeniła się na kolejne, co dodawało produkcji sporo świeżości.
Pięć rozdziałów z prologiem zajęło mi tu jakieś 13 godzin, ale nie będę ukrywał – na „normalu” zdarzało mi się cofać zapis rozgrywki o dobre kilkadziesiąt minut, gdy ze swojej własnej głupoty znalazłem się w sytuacji bez wyjścia. Sama gra daje sporo możliwości ustawień poziomu skomplikowania rozgrywki, więc jeśli szukacie spokojniejszej zabawy to nic nie stoi na przeszkodzie, aby narzucić sobie nieco więcej luzu.
Samo ukończenie fabuły nie koniecznie musi oznaczać koniec zabawy. Twórcy udostępnili rozbudowany tryb sandboxowy, gdzie rozgrywkę zaczynamy od wyboru mapy (jest ich sporo), a następnie w bardziej tradycyjny sposób prowadzimy zmagania o przetrwanie – z mniejszym naciskiem na pogoń za czasem i kwestie fabularne, a bardziej z nastawieniem na sam aspekt budowy. Kończąc historię czułem się jednak całkowicie spełniony i piaskownicę dosłownie ruszyłem dla celów recenzenckich, a prawdziwy powrót do gry planuję za jakiś czas, prawdopodobnie przed wydaniem zapowiedzianych już dodatków fabularnych.
Problemy techniczne trochę psują obraz całości
Wszystko było by świetnie, gdyby nie pewne problemy. Najbardziej doskwiera optymalizacja, która wraz z rozwojem miasta coraz bardziej daje popalić. O ile początkowo nie miałem większych problemów z osiągnięciem 60 klatek na sekundę na komputerze opartym w kartę Nvidia GeForce RTX 4080, procesor Intel Core i7-10700k oraz 64 GB Ram, tak w dalszej części rozgrywki wartość ta zmalała niemal o połowę. Na nic nie zdawało się obniżanie detali, korzystanie ze skalerów rozdzielczości (jest tu DLSS 3 – w wersji recenzenckiej generator klatek nie był funkcjonalny, AMD FSR 2, Intel XeSS oraz TAAU), bo wydajność pozostawała niezmienna, a sprzęt zaczynał się nudzić. Nie ma tu tragedii jak w przypadku Cities Skylines 2, a ogólnie całość jest bardzo grywalna i przy tym wygląda wprost świetnie, ale od razu wiadomo skąd się wzięło opóźnienie wersji konsolowych.
Tytuł działa w oparciu o silnik Unreal Engine 5, co widać od samego uruchomienia. Ilość detali i efektów postprocessowych przekłada się na niesamowitą oprawę graficzną i tworzy fantastyczny klimat, a płynne odkrywanie kolejnych miejsc i bezpośredni do nich dostęp ma swoją cenę w postaci sporych wymagań sprzętowych. Jestem jednak pewny, że wydajność (zwłaszcza po obniżeniu ustawień) powinna być dużo lepsza, o czym zapewne przekonamy się po kilku popremierowych łatkach.
W wersji recenzenckiej trafiłem też na sporo błędów w polskiej wersji językowej, w tym niektóre niemal uniemożliwiały rozgrywkę, bo nie odczytywały skryptów z informacjami o wymaganych celach. Mam nadzieję, że po premierze nie będzie to miało miejsca, a sam zdecydowałem rozegrać całość już po angielsku. Nie do końca spodobał mi się też cały interfejs użytkownika, ale po chwili przyzwyczajenia udało mi się go opanować. Przez cały czas wkurzał mnie za to mały czarny kursor, który gubił się na tle wydarzeń. Warto też wspomnieć, że niestety i tym razem zabrakło tu wsparcia dla gamepadów. Jeśli jesteście zainteresowani rozgrywką kanapową to przygotowałem bardzo wygodny profil dla kontrolerów, który znajdziecie w ustawianiach gry na Steam.
Aktualizacja 17.09.2024
Wersja, która trafiła do sprzedaży wydaje się nie mieć już takich problemów z polską wersją. Działa również Frame Generation z DLSS 3, jednak bazowa wydajność jest tak niska (30-40 FPS w dalszej rozgrywce), że nie warto z niego korzystać.
Podsumowując
Frostpunk 2 zrobił na mnie ogromne wrażenie, a wprowadzone zmiany znacząco uatrakcyjniły samą rozgrywkę. Kampania nie jest przesadnie długa, jednak jej dynamizm i stopień rozbudowania w zupełności mnie usatysfakcjonowały. Dla chętnych jest też dostępny rozbudowany tryb piaskownicy, w którym narracja jest bardziej ograniczona, ale za to możliwości budowania zdecydowanie większe. Jeśli macie sprzęt spełniający wymagania gry i lubicie klimaty zarządzania miastem w ekstremalnie trudnych warunkach to zdecydowanie grę polecam.
Frostpunk 2 dołączy do abonamentu Xbox Game Pass już w najbliższy piątek – na razie tylko na PC. Dziś natomiast startuje przedpremierowy dostęp (tzw. Advanced Access) dla osób, które zakupiły Edycję Deluxe.