Miasma Chronicles to nowa postapokaliptyczna przygoda, w której rozgrywka opiera się na taktycznej i wymagającej turowej walce, wzbogaconej elementami charakterystycznymi dla gier RPG. Nie da się ukryć, że za produkcję odpowiadają autorzy świetnie przyjętego zarówno przez graczy, jak i recenzentów Mutant Year Zero: Road to Eden, bo znajdziemy tutaj mnóstwo podobnych rozwiązań.
W niedalekiej przyszłości Stany Zjednoczone rozpadają się pod nieustannym atakiem enigmatycznego zagrożenia zwanego „Wyziewem” [Miasma]. W grze wcielamy się w postać Elvisa, młodego chłopaka, który jako niemowlę został porzucony przez matkę. Jedyne, co otrzymał od niej, to enigmatyczna rękawica, która nadaje mu niezwykłą zdolność kontrolowania złowrogiej esencji Wyziewu. Wyrusza w podróż wraz z przybranym bratem-robotem Diggiem, mając na celu odnalezienie matki i otrzymanie odpowiedzi na pytanie, jak zatrzymać dalszą destrukcję świata. Jak nietrudno się domyślić, rękawica jest tutaj pewnego rodzaju narzędziem, które znacząco wpłynie na rozwój historii.
Fabuła w Miasma Chronicles na pierwszy rzut oka wydaje się być nieco sztampowa i mało zaskakująca, jednak wraz z rozwojem historii nabiera rumieńców. Choć momentami bywa dość mocno szokująca, tak niestety twórcom nie udało się w pełni zbudować przygnębiającego nastroju i powagi. Nie jest to zdecydowanie tytuł z bardzo wysokim budżetem i widać to zwłaszcza w przeciętnie zrealizowanych scenkach przerywnikowych czy też nie do końca profesjonalnym głosom podłożonym pod podstacie. Mimo to podróż Elvisa śledziłem z dużym zainteresowaniem.
Dialogów jest tutaj dużo i są naprawdę nieźle napisane, a postacie, które poznajemy na naszej drodze wnoszą sporo do fabuły. Spodobała mi się również ogólna kreacja świata – jest mroczny, lokacje są zróżnicowane, a na naszej drodze znajdziemy wiele dzienników, które rzucają dodatkowe światło na występujące tu zdarzenia. W wielu momentach można poczuć się tutaj niemal jak w rasowym RPGu.
W grach bardzo lubię wynagradzającą eksplorację i tutaj została ona zrealizowana wzorowo. Wielokrotnie mamy możliwość zboczenia z głównej ścieżki, gdzie czekają na nas liczne nagrody i dodatkowe walki. Gra zdecydowanie nie należy do łatwych produkcji i znalezione nowe bronie, ulepszenia, a także kolejne punkty doświadczenia realnie wpływają na nasze możliwości bojowe. Najlepsze znaleziska zazwyczaj ukryte są dodatkowo za drzwiami, do których należy znaleźć kod dostępu, co dodatkowo buduje u mnie chęć dokładnego przeczesywania świata gry.
Skoro wspomniałem już o poziomie trudności, to zaznaczę tutaj, że przy premierze jego balans był największą wadą Miasma Chronicles wymienianą w recenzjach. Poziomów do wyboru jest 4, a dodatkowo możemy je zmieniać w dowolnym momencie (nie licząc najwyższego). Gdzie w takim razie leży problem?
Na podstawowym ustawieniu gra jest absolutnie prosta i nie stanowi najmniejszego wyzwania nawet dla niewprawionych w ten gatunek graczy. Z drugiej strony, jeśli zdecydujemy się na standardową trudność to Miasma Chronicles potrafi dać bardzo mocno popalić. Gra otrzymała już dwie łatki, które poprawiły nieco balans rozgrywki, jednak moim zdaniem nadal różnica między tymi poziomami jest zbyt duża. Chciałbym zobaczyć w przyszłości dodatkowe możliwości dostosowania rozgrywki do własnych potrzeb lub po prostu kolejny poziom trudności, który nie byłby aż tak skomplikowany i jednocześnie nie aż tak banalny jak to co mamy teraz.
A jak wygląda walka?
Ponownie mamy tutaj do czynienia z systemem mocno zainspirowanym przez serię XCOM. W naszej drużynie zawsze mamy pod kontrolą Elvisa i robota Digga, a wraz z rozwojem historii do pomocy będziemy mogli dobrać kolejną postać – na swojej drodze spotkamy kilku bohaterów i każdy z nich ma swoją własną specjalizację i unikalne umiejętności.
Walka odbywa się w systemie turowym, co oznacza, że wykonujemy swoje ruchy na przemian z przeciwnikami. Przed niemal każdą potyczką mamy czas na dokładne zaplanowanie naszych kroków i strategicznych możliwości. Bardzo ważnym elementem jest taktyczne wykorzystanie otoczenia. Możemy skorzystać z wysokich traw, budynków, ścian i innych elementów terenu, aby uzyskać przewagę.
Bardzo szybko otrzymujemy tu możliwość eliminacji pojedynczych wrogów po cichu z pomocą wytłumionej snajperki. Zawsze warto na początku potyczki rozglądać się po otoczeniu, obserwować patrole wrogów i eliminować po cichu kogo tylko się da. Ukrywanie się jest kluczowe, ponieważ wrogowie są zazwyczaj liczni i silni. Można też wykorzystać pułapki, aby ich osłabić jeszcze bardziej przed samym rozpoczęciem ataku.
Podczas walki możemy wykonywać różne akcje, takie jak strzelanie, rzucanie granatami, czy też korzystanie z umiejętności specjalnych i mocy rękawicy. Miłośnicy taktycznych potyczek powinni być zachwyceni – ja nie jestem w tym gatunku specjalnie dobry, więc bardzo często dostawałem solidne lanie. Coś za coś – dzięki temu praktycznie każda wygrana była emocjonująca.
Kwestie techniczne
Miasma Chronicles ogrywałem trochę na PC, a trochę na Steam Decku. Na najwyższych ustawieniach graficznych gra wygląda naprawdę ładnie – otoczenie jest bardzo szczegółowe, świetnie wyglądają efekty specjalne, a oświetlenie i efekty pogodowe budują bardzo fajny nastrój. Produkcja została stworzona na Unreal Engine 4, ale tym razem nie ma tutaj wielkich problemów z wydajnością i charakterystyczne dla silnika przycinki występują bardzo rzadko.
Niestety twórcy nie zdecydowali się na zaimplementowanie bardziej zaawansowanych ustawień skalowania rozdzielczości i możemy skorzystać tylko z podstawowego AMD FSR 1.0. Niestety, nawet ustawienie trybu jakości powoduje dość drastyczny spadek ostrości wyświetlanego obrazu.
Miasma Chronicles na Steam Decku
Gra do działania wymaga solidnej karty graficznej i niestety trzeba tutaj iść duże kompromisy, aby zachowała na Steam Decku stabilne 30 klatek na sekundę. Po długich testach widzę tak naprawdę dwie konfiguracje:
I. Natywna rozdzielczość, ustawienia niskie poza teksturami i wygładzaniem krawędzi na wysokich detalach. Przez większość czasu wydajność jest bardzo stabilna, ale podczas bardziej dynamicznych momentów potrafi zgubić kilka klatek. Moim zdaniem nie jest to wielki problem, bo mamy do czynienia z rozgrywką turową, która nie wymaga precyzji.
II. AMD FSR w trybie jakości, detale jak wyżej z tą różnicą, że można włączyć dodatkowo ustawić średni poziom przetwarzania końcowego i roślinności. Na tej konfiguracji utrzymamy bardziej stabilną wydajność, nieco niższy poziom zużycia energii, ale kosztem zdecydowanie mniej ostrego obrazu.
W obu przypadkach Steam Deck działa niemal cały czas na pełnych obrotach, więc czas pracy na baterii nieczęsto przekracza 1.5 godziny. Niezależnie od wyboru nie polecam korzystać z wbudowanego w grę limitera klatek. Choć oferuje nieco mniejsze opóźnienia niż ten wbudowany w SteamOS, tak sama rozgrywka jest mniej płynna i czuć lekkie przycinki przy obrocie kamerą. Sprawdźcie sami, ale mi najlepiej grało się z na 60Hz/30FPS w Gamescope.
Miasma Chronicles posiada pełne wsparcie dla gamepada i steruje się nim wyśmienicie – nawet na PC wolałem grać na kontrolerze, co u mnie nieczęsto zdarza się w przypadku gier RTS. Mamy tutaj też możliwość zapisu stanu rozgrywki w chmurze.
Niestety muszę trochę ponarzekać na wielkość napisów – nie są nieczytelne, ale trzeba czasem wytężyć wzrok, aby je odczytać. W ustawieniach nie znalazłem żadnych opcji dotyczących skalowania tekstu, szkoda.
Podsumowanie
Miasma Chronicles to przygoda, która powinna bardzo spodobać się graczom lubiącym trudne turowe walki. Dodatkowe elementy znane z gier fabularnych znakomicie wzbogacają rozgrywkę i sprawiają, że do samego finału do gry nie wdziera się monotonia. Mnie produkcja wciągnęła na ponad 20 godzin, przy czym kilkukrotnie rozładowałem całą baterię na Steam Decku przy jednym posiedzeniu. Pamiętajcie tylko, że nie jest to produkcja stworzona z niebotycznym budżetem i widać tu pewne kompromisy. Jeśli taki gatunek Wam odpowiada to myślę, że naprawdę warto dać jej szansę.
Miasma Chronicles: Udane RPG z turową walką, w którym czeka na ciebie wymagający poziom trudności, ciekawe walki oraz porządnie zrealizowana eksploracja. – Gaming Mode