Like a Dragon: Infinite Wealth to tytuł, który z pewnością wzbudza zainteresowanie wśród fanów japońskich gier RPG, a także miłośników serii Yakuza, z której wywodzi się jego duchowa spuścizna. Gra, będąca najnowszym dziełem studia Ryu Ga Gotoku, przenosi nas w głąb kryminalnego podziemia i tym razem wprowadza w zupełnie nowe miejsce – malownicze Hawaje. To bardzo świeże, słoneczne i zupełnie inne niż nieco wymęczone już Kamurocho, tło dla rozwijającej się akcji.
Kontynuacja jedynej w swoim rodzaju historii
Centralny wątek gry skupia się na konspiracji o globalnym zasięgu, która dotyka współczesnych problemów społecznych takich jak korupcja, nierówności ekonomiczne i kulturowe czy walka o władzę. Narracja jest wielowątkowa i prowokuje do refleksji, a fenomenalnie przygotowane scenki przerywnikowe (zdecydowanie najbardziej filmowe w historii tej serii) sprawiają, że rozwój wydarzeń śledziłem z ogromnym zainteresowaniem. Nie brakuje wątków rozważających konsekwencje żądzy władzy i wpływu pieniądza na ludzkie życie, co w grze o podtytule Nieskończone bogactwo nabiera szczególnego znaczenia. Twórcy nie idą na skróty, a ich analiza człowieczeństwa jest skomplikowana i wielowymiarowa, dzięki czemu całkiem sprawnie oddaje złożoność tematów, z którymi się mierzy.
Aby wszystko było jasne – nowy Like a Dragon to nadal specyficzna gra, przesiąknięta dziwacznym humorem, przerysowanymi postaciami i karykaturalnymi wrogami. Połączenie powyższego z nieco trudniejszymi tematami i często ogromną dawką nostalgii sprawdza się w moim mniemaniu zaskakująco dobrze. Nie brakuje tu ckliwości, dramaturgii i absurdalnych sytuacji, zarówno w głównej linii fabularnej, jak i licznych zadaniach pobocznych.
Tytuł oddaje też swoisty hołd najważniejszemu bohaterowi Yakuzy – Kiryu, który tym razem ponownie będzie jedną z kluczowych postaci tej opowieści, gdzie obok Ishibana będzie próbował rozliczyć się ze swoją przeszłością. Kontrast między nimi jest niesamowity, bo choć posiadają podobne cele i w głębi serca to bardzo pozytywne postacie, tak ich ekspresje, charaktery i podejście do życia bardzo przyjemnie wpływają na dynamikę fabuły. Like a Dragon: Infinite Wealth kontynuuje tradycję serii, stawiając na skomplikowaną, wielowątkową opowieść, pełną zwrotów akcji, dramatycznych momentów oraz głęboko rozbudowanych postaci.
Ishiban to nadal pozytywnie stuknięty, naiwny i szukający we wszystkim choć odrobiny dobra jegomość. Nie wiem jak twórcy tego dokonali, ale praktycznie każda scena z nim wywołuje u mnie uśmiech na twarzy. Nie jest to na pewno klasyczny przykład bohatera gry akcji, bo choć nie można mu odmówić siły, umiejętności czy zawziętości, tak jego niezwykle pozytywna aura i pokora bywają po prostu pokrzepiające. Like a Dragon: Infinite Wealth przenosi nas do Hawajów, gdzie Ichiban wraz z towarzyszami bada tajemniczą sprawę dotyczącą jego dawno zaginionej matki.
Hawaje to strzał w dziesiątkę
Zmiana lokacji nie tylko wprowadza wizualną odmianę dzięki swoim malowniczym plażom, zatłoczonym uliczkom i luksusowym kurortom, ale również otwiera nowe możliwości narracyjne i tematyczne.
Hawaje służą jako tło dla głęboko rozbudowanej fabuły, oferując unikalne możliwości interakcji z otoczeniem i lokalną społecznością. Różnorodność miejsc, od zgiełkliwych targów po spokojne zaułki, odzwierciedla kulturową mozaikę wysp, co ma bezpośredni wpływ na rozwój historii. Elementy kultury hawajskiej, takie jak lokalne legendy i tradycje, są delikatnie wplecione w główną narrację, dodając warstwę autentyczności i głębi do świata gry.
Jednym z najbardziej wyróżniających się aspektów odzwierciedlenia Hawajów w grze jest sposób, w jaki twórcy zastosowali tę lokację do eksploracji trudnych tematów społecznych, takich jak wpływ turystyki na lokalne społeczności, problem bezdomności i konflikty związane z zachowaniem naturalnego piękna wysp.
Zmiana lokalizacji to znakomita okazja do przedstawienia nowych minigier, z których od zawsze słynęła Yakuza. Tym razem twórcy przeszli chyba samych siebie, bo obok klasycznego surfowania czy dostarczania jedzenia w stylu Crazy Taxi otrzymaliśmy swoistą i niezwykle rozbudowaną tropikalną wersję Pokemonów i Animal Crossing. Nigdy nie byłem specjalnym fanem takich rozwiązań, ale w przypadku Infinite Wealth to niemal „gry w grze” – zrobione z pomysłem, dopracowane i odpowiednio rozbudowane. Nadal są w dużej mierze opcjonalne, więc jeśli to nie są wasze klimaty to nic nie stoi na przeszkodzie, aby je zignorować.
Infinite Wealth to nadal jRPG z twistem
Produkcja to oczywiście obok historii i pobocznych aktywności oferuje wielowarstwowe i taktyczne pojedynki. System walki w Like a Dragon: Infinite Wealth to ewolucja mechaniki wprowadzonej w Yakuza: Like a Dragon, łącząca tradycyjne elementy RPG z nowymi rozwiązaniami. Walka jest turowa, ale możliwość swobodnego poruszania się postaci w obrębie areny bitewnej pozwala na strategiczne pozycjonowanie i wykorzystywanie środowiska do zadawania dodatkowych obrażeń. Tytuł oferuje różnorodne ataki zespołowe oraz specjalne umiejętności, dzięki czemu każda potyczka wymaga taktycznego myślenia.
Rozwój postaci w w grze opiera się na systemie „pracy” znanym z poprzedniej części serii. Każda z nich może przyjąć różne role (np. wojownik, mag), które wpływają na jej umiejętności i dostępne ataki. Postacie zdobywają doświadczenie, dzięki czemu mogą rozwijać swoje umiejętności oraz odblokowywać nowe, potężniejsze ataki. Ponadto, gra skupia się na rozwoju emocjonalnym bohaterów, co znacząco uatrakcyjnia rozgrywkę.
Zauważyłem tu zdecydowanie lepszy balans w porównaniu do poprzednika, gdzie większość gry była absurdalnie łatwa, by w niektórych momentach na chwilę znacząco podnieść poziom wyzwania. W Like a Dragon: Infinite Wealth nie miałem większych problemów, ale potyczki nie była też aż tak banalne i wymagały pewnego skupienia. Wiadomo, wykonywanie zadań pobocznych, dokładna eksploracja, minigry i odpowiedni kontakt z towarzyszami bardzo pomagają w zdobywaniu doświadczenia, co przekłada się na efektywność podczas walk.
Mimo turowego podejścia starcia są tu zaskakująco dynamiczne i bardzo efektowne, dzięki czemu rozgrywa się je ze sporą przyjemnością. Szkoda, że wydawca schował za dodatkowymi opłatami tryb New Game + i dodatkowe poziomy trudności – to niezywkle skandaliczne zachowanie, które nie powinno mieć miejsca w grze wycenionej na 299 zł. Like a Dragon: Infinite Wealth to nadal świetna gra, więc nie wyobrażam sobie bardziej obniżać jej oceny, ale za powyższe zagrania straciła u mnie przynajmniej pół oczka.
Kilka słów o kwestiach technicznych i oprawie audiowizualnej
Grafika w Like a Dragon: Infinite Wealth jest bardzo ładna, choć odstaje nieco od najładniejszych tytułów na rynku. Twórcy z sukcesem uchwycili unikalny klimat wyspy, prezentując malownicze plaże, tętniące życiem ulice Honolulu oraz zatłoczone bazary. Każdy element świata gry, od tekstur budynków po naturalne krajobrazy, został wykonany z ogromną dbałością o detale. Ładnie prezentuje się również oświetlenie i dynamiczna pogoda, które znacząco wpływają na nastrój produkcji. Niezmiennie doskonale zrealizowane zostały postacie i ich mimika.
Nie można też przyczepić się do wydajności. Tytuł ogrywałem na mocnym PC (RTX 4080, i7-10700k, 32 GB RAM) i działał niemal idealnie, ale na Steam Decku podczas eksploracji trafiały się pewne przycinki. Twórcy zadbali o dostępność wielu technik upscalingu, więc w przypadku mniej wydajnych sprzętów można się nimi wspomóc. Do dyspozycji mamy nawet opcjonalną technologię generowania klatek DLSS 3 (działa i wygląda świetnie) oraz FSR 3 (tu w ruchu widać spore utraty ostrości), a także zaskakująco udane Intel XeSS (tu oczywiście występuje tylko skalowanie rozdzielczości).
Muzyka i efekty dźwiękowe w Like a Dragon: Infinite Wealth pełnią równie ważną rolę, doskonale komponując się z grafiką i fabułą gry. Ścieżka dźwiękowa łączy w sobie tradycyjne hawajskie melodie z nowoczesnymi kompozycjami, tworząc unikalny klimat, który odzwierciedla zarówno kulturę wyspy, jak i dynamiczną akcję rozgrywki.
Głosy postaci zostały zrealizowane z wielką starannością, a profesjonalni aktorzy głosowi nadają głębi i autentyczności zarówno głównym bohaterom, jak i postaciom drugoplanowym. Dialogi i interakcje między postaciami są żywe i przekonujące, co sprawia, że fabuła staje się jeszcze bardziej angażująca. Niestety, nadal sporo linii jest tu niemych, co przy tak gigantycznych rozmiarach gry można chyba jeszcze wybaczyć.
Podsumowując
Infinite Wealth to gigantyczna przygoda, na którą trzeba przeznaczyć przynajmniej 50 godzin, ale jest przy tym wypchana ciekawymi aktywnościami, znakomitymi scenkami przerywnikowymi i doskonale zrealizowanym systemem walki. Do tego dodajmy hawajską scenerię, która znacząco odmienia klimat znany z poprzednich części tej wieloletniej serii i mamy przepis na jedną z najlepszych gier 2024 roku, choć wyszła dopiero w styczniu. Jeśli podobała się Wam Yakuza: Like a Dragon to kontynuacja moim zdaniem przebiją ją na każdym polu – jeśli nie to raczej i magia Infinite Wealth może okazać się niewystarczająca. Ja bawiłem się tu po prostu świetnie.
Plusy
- Fantastyczna fabuła i rewelacyjne scenki przerywnikowe
- Przemyślany system walki
- Hawaje to strzał w dziesiątkę
- To historia na minimum 50 godzin, która nie nudzi
- Ambitne mini-gry
- Bardzo dobra optymalizacja
- Ładna oprawa wizualna
Minusy
- SEGA odpłynęła z płatnym New Game + oraz poziomami
trudności - To środek historii, do której ciężko wskoczyć jeśli nie zna się
poprzednich części serii
Like a Dragon: Infinite Wealth: to nieszablonowy i niezwykle specyficzny jRPG z wzorową fabułą, która do refleksji i potrafi być jednocześnie zabawna, pouczająca i mroczna. Jeśli nie mieliście do czynienia z serią to zacznijcie chociaż od poprzedniej części. – Gaming Mode