Ze SteamWorld Build wiązałem dość spore nadzieje, bo dostępne wcześniej demo oferowało bardzo prostą, ale przyjemną zabawę w budowanie steampunkowego miasteczka, w którym drugie życie toczy się pod ziemią. Co z tego wyszło? Dowiecie się w recenzji.
[steam item = 2134770]
SteamWorld Build – Recenzja gry
Twórcy tym razem podjęli próbę stworzenia city-buildera w dość oryginalnym, steampunkowym świecie. Grę rozpoczynamy od wyboru scenerii, a następnie naszym oczom ukazuje się krótka scenka przerywnikowa wprowadzająca do fabuły. W skrócie: świat znajduje się na skraju katastrofy klimatycznej, a naszym jedynym ratunkiem jest wylot w kosmos za pomocą pradawnej technologii, która znajduje się w kopalni pod miastem. Nie przesadzę mocno pisząc, że jeśli chodzi o historię to byłoby na tyle.
Rozpoczynamy budowę!
Następnie SteamWorld Build zmienia się Anno od Ubisoftu, z tą różnicą, że jest uproszczone do granic możliwości, a zamiast o ludzi dbamy o potrzeby parowych robotów. Stawiamy pierwsze budynki mieszkalne, produkcyjne, a także rozrywkowe. Zapewniając stopniowo podstawowe wymagania dla danej grupy społecznej otrzymujemy możliwość wprowadzenia coraz bardziej zaawansowanych jednostek i tworzenia skomplikowanych struktur budowlanych, które do działania wymagają kilku zasobów jednocześnie.
Osiąganie kolejnych celów milowych jest bardzo przyjemne i płynne, ale nie da się ukryć, że brakuje mu złożoności. Nasze roboty mają bardzo niewielkie wymagania, które spełnia się niemal automatycznie. Będąc zupełnie szczerym wielokrotnie łapałem się na tym, że zupełnie zapominałem o ich potrzebach, a awansowałem tu błyskawicznie i nigdy nie miałem problemu z kasą czy zasobami.
Tak naprawdę jedyne o czym trzeba pamiętać to fakt, że każda grupa społeczna jest potrzebna, a tworzenie nowej zastępuje swoją pierwotną wersję. W momencie kiedy przykładowo awansujemy robotników na inżynierów to trzeba pilnować, aby tych pierwszych nie zabrakło i w razie potrzeb dobudować kolejne chatki i wymagane przez daną grupę budynki.
Łatwość z jaką rozwiązuje się tu problemy nie wynika z poziomu trudności (tych jest kilka do wyboru, w tym typowa piaskownica), a dość ubogich mechanizmów, które rządzą tym światem. W SteamWorld Build nic nie stoi na przeszkodzie, aby koło farmy znajdowała się fabryka, która dodatkowo zatruwa środowisko, a jedyne o czym trzeba pamiętać to zadbanie o odpowiednią ilość magazynów w okolicach budynków odpowiedzialnych za wydobycie i produkcję. Na powierzchni nie ma żadnego zagrożenia, walk, dyplomacji czy handlu. No, może poza pociągiem, który pojawia się co kilka minut i sprzedaje unikatowe artefakty zwiększające wydajność produkcyjną.
Sześć stóp pod ziemią
Po osiągnięciu wyznaczonych celów możemy odblokować dostęp do kopalni, która znacząco odmienia zasady rozgrywki. W podziemiach życie toczy się własną ścieżką i wygląda zupełnie inaczej niż na powierzchni, ale również i tu odblokowujemy kolejne grupy zawodowe poprzez budowanie wymaganych obiektów.
Początkowo zabawa w kopalni w mocnym uproszczeniu polega przede wszystkim na rozbijaniu kwadratów, wydobywaniu specjalnych zasobów oraz ostatecznie odnajdywaniu artefaktów potrzebnych do stworzenia rakiety, którą wylecimy w kosmos. Startowy obszar jest bardzo mały, ale oznaczając kolejne pola do wyburzenia nasi górnicy stopniowo odkrywają przed nami coraz więcej terenu.
Niektóre złoża wymagają specjalnych pracowników, a dodatkowo na swojej drodze napotkamy przeszkody, które trzeba będzie pokonać. Zanim się obejrzałem to mogłem już tworzyć mosty, które otworzyły mi niedostępne wcześniej części mapy. Pojawiają się tu też pierwsze zagrożenia, bo jeśli nie zadbamy o odpowiednie wzmocnienia to sufit może nam się nieco ukruszyć.
SteamWorld Build coraz bardziej się rozkręca
Na szczęście w momencie, kiedy na ekranie zaczęła pojawiać się pewna monotonia i wtórność to SteamWorld Build nabrał rumieńców. Dość niespodziewanie okazało się, że w podziemia mają kolejne poziomy i nie jesteśmy tam jedynymi „żywymi istotami”, a wraz pradawną technologią czyhają na nas nowe zagrożenia. W pewnym momencie gra zmieniła się niemal w tower defence, i to wcale nie na tak małą skalę.
Nagle zamiast samego wydobycia i odkopywania kolejnych zakamarków mapy trzeba zadbać o radary i działa, które powalają odeprzeć ataki wrogów. Nareszcie też pojawia się jakaś większa głębia w rozgrywce, bo jednocześnie trzeba zadbać o potrzeby miasta, automatyzację zdobywania potrzebnych materiałów i bezpieczeństwo załogi. Ostatecznie dotarcie do finału było dla mnie bardzo satysfakcjonujące i to pomimo dość średniego pierwszego wrażenia, jakie odniosłem na początku rozgrywki.
Czy to wystarczy?
Ukończenie fabuły SteamWorld Build zajęło mi jakieś 7 godzin. Czułem pewien niedosyt, więc od razu rozpocząłem nową grę w innej scenerii i tu niestety pojawił się kolejny zgrzyt. Różnice między dostępnymi mapami to tylko delikatna kosmetyka. Wszystkie utrzymane są w identycznej stylistyce i kolorystyce, z tymi samymi ozdobami, a i sama rozgrywka niczym się nie różni. Początkowo myślałem, że wybrałem dokładnie taką samą mapę jak na początku, jednak po włączeniu kolejnej nadal byłem niemal w tym samym miejscu.
Zaprojektowany przez twórców steampunkowy Dziki Zachód ma w sobie mnóstwo uroku i nawet pomimo dość prostej oprawy wizualnej patrzy się na niego z dużą przyjemnością. Żałuję, że nie postarano się tu o dostarczenie większej różnorodności środowiska, bo SteamWorld Build aż się o to prosi.
Na koniec dodam jeszcze kilka słów o optymalizacji i działaniu gry na Steam Decku, bo obok PC to była moja druga platforma na której naprzemiennie grałem. Sterowanie padem jest bardzo przyjemne i intuicyjne, ale niestety nie ma możliwości płynnego przejścia na obsługę touchpadów, która zwiększyłaby dodatkowo wygodę. Jeśli połączymy standardowy kontroler z emulacją myszki to produkcja łapie odczuwalną zwiechę i zmienia interfejs, przez co odradzam takich kombinacji.
Wydajność jest bardzo zadowalająca, bo na średnio-wysokich ustawieniach graficznych SteamWorld Build działa w stabilnych 45 klatkach na sekundę, jest przy tym niezwykle responsywny i wygląda po prostu ładnie. Tytuł posiada zapis postępów rozgrywki w chmurze, więc można wygodnie przełączać się między swoimi urządzeniami.
Podsumowując
Czy mimo wad mogę polecić SteamWorld Build miłośnikom strategii ekonomicznych i city builderów? Jeśli nie wymagacie skomplikowanych systemów i liczycie na przyjemną i odprężającą rozgrywkę to powinniście się tu dobrze bawić. W momencie kiedy wraz z progresem przenosimy się coraz głębiej pod ziemię tytuł nabiera rumieńców i dodaje coraz bardziej rozbudowane mechaniki.
Żałuję, że twórcy nie rozwinęli gry bardziej i nie zaoferowali dodatkowych scenariuszy, ale warto pamiętać, że nie jest to tytuł AAA i został odpowiednio przy tym wyceniony, bo w zależności od platformy zapłacimy za niego mniej niż 140 zł. SteamWorld Build jest również dostępny w abonamencie Xbox Game Pass, więc jeśli z niego korzystacie to w takim przypadku koniecznie dajcie grze szansę.
SteamWorld Build: to symulator budowy steampunkowego miasteczka dla początkujących, ale nie można mu odmówić uroku i ciekawego pomysłu na siebie. – Gaming Mode