Soulslike to ciekawy gatunek gier. Od wielu lat mam styczność z tego typu produkcjami. To w nich musimy się dostosować pod dane mechaniki, bez wyboru poziomu trudności. Wokół gier typu Soulslike pojawia się dużo stereotypów, które mogą odrzucać. Przez co możemy się zastanawiać, czy warto zasiadać do takiego tytułu? Wo Long: Fallen Dynasty pokazuje, że jak najbardziej tak!
Muszę przyznać, że od dłuższego czasu nastawiałem się na tę grę. Jest to kolejna produkcja od Team Ninja wydawana przez Koei Tecmo. Poprzednio twórcy udowodnili, że potrafią dobrze inspirować się grami typu Soulslike i stworzyli coś takiego jak NiOh. Była to naprawdę świetna gra, także czekałem na kolejne produkcje od twórców.
W końcu mamy Wo Long: Fallen Dynasty wydane w 2023 roku. Oczywiście gra dostała także 3 DLC, które wprowadza parę ciekawych dodatków, ale o tym potem. Jak sprawdza się jedna z najnowszych gier od Team Ninja? Sprawdźmy.
Oprawa graficzna
Muszę przyznać, że aspekty wizualne naprawdę robią wrażenie. W grze mamy oddany klimat rodem z Chin, który możemy podziwiać na każdym etapie rozgrywki. Grafika jest ładna, wzbogacona o różne budowle, ozdoby, designy przeciwników. Tło dopełnia klimatyczna muzyka. Wszystko to sprawia, że granie w Wo Long nadaje kolorytu. Momentami czułem się, jakbym grał w zapomniany już tytuł Jade Empire, który jest moją grą dzieciństwa. Modele postaci są zrobione bardzo dokładnie. Każdy szczegół ubioru jest dopracowany. Designy bossów są ciekawe, ale momentami się powtarzają, przez co nie jesteśmy zafascynowani kolejnymi. Poza modelami postaci tekstury otoczenia w niektórych momentach są niedokładne. Jest to pewien mankament. Pewne elementy zostały zrobione lepiej, inne gorzej. Nie przeszkadza to jednak w rozgrywce. Właśnie, jak się gra w Fallen Dynasty?
Rozgrywka w Wo Long: Fallen Dynasty
Sam gameplay był dla mnie bardzo intuicyjny. Od początku byłem w stanie dostosować się do poruszania i modelu walki. Grałem wcześniej w Soulsy, więc pewnie dlatego nie miałem problemu. Nasza postać jest bardzo szybka i zwinna. Oczywiście, zanim rozpoczniemy rozgrywkę, to spotykamy się z kreatorem postaci. Jest on urozmaicony. Możemy zmienić w nim praktycznie każdy szczegół. Od twarzy wojownika po ubiór, wzrost, wielkość itd. Sporej ilości broni także nie mogło zabraknąć, miecze, halabardy, młoty, łuki, kunaie, kusze, bomby i wiele więcej. Można powiedzieć, że w Wo Long jesteśmy szermierzem z domieszką cichego zabójcy ninja.
System walki jest bardzo przyjemny i daje satysfakcje. Każdy atak, przebijanie wrogów, to sama radość. Możemy wybrać, w jaki sposób chcemy atakować. Nie musimy rzucać się na wrogów od frontu, możemy jak typowy ninja zabijać po cichu. Mimo że gra jest liniowa, bo każda misja jest podzielona na ograniczone tereny, to jednak styl rozgrywki zależy od nas. Mimo, że nasza postać jest szybka, zwinna, to jednak miałem wrażenie, że z modelem skakania jest coś nie tak. Mamy podwójny skok, ale za drugim naciśnięciem klawisza, nasza postać nie skacze wyżej, tylko robi salto w powietrzu. Wielokrotnie zdarzało mi się spaść z jakiejś platformy i musiałem wskakiwać od nowa. Bywało to męczące. Jasne jest, że gameplay to główny aspekt Fallen Dynasty.
Walki z bossami, gdzie każdy ma swój specyficzny design, są niezłe. Przez prędkość naszej postaci często kończą się dość szybko. To chyba pierwsza gra typu Soulslike, w której nie mamy staminy. Nasz wojownik się nie męczy. Także możemy cały czas robić uniki i kontry. Jest to wada moim zdaniem. Gry tego gatunku tym się charakteryzują, że musimy patrzeć na nasz pasek staminy. Gdy go nie ma, rozgrywka wydaje się absurdalnie łatwa. Im dłużej grałem, tym ciężej było mi zrozumieć, czym Wo Long chce być? Z jednej strony model walki polega na parowaniu i zbijaniu postawy przeciwnika, a z drugiej na dokładnych unikach i atakowaniu w kluczowych momentach. Wyglądało mi to na coś pomiędzy Sekiro, a Dark Souls. Czasami przy walce z Bossami nie wiedziałem do końca jak się zachować. Parować, unikać, nie atakować? Bossowie mają swoje punkty i różne momenty. Miałem problem, żeby wszystkie rozpoznać i reagować w dobry sposób. Kończyło się to porażką z bossem.
Na szczęście oprócz uderzania, parowania i unikania, mamy też magię. Możemy rzucać kule ognia, zatrucia, błyskawicy itd. Przez co jesteśmy w stanie spowolnić przeciwnika lub zadać mu dodatkowe obrażenia. Nakładanie żywiołów na broń białą także się przydaje. Dzięki temu mamy możliwość wyjść z każdej trudnej sytuacji przy bogatym arsenale. Co do rozwoju postaci, to jest w miarę dobrze. Mamy drzewko umiejętności, w którym rozdajemy punkty, aby ulepszać naszą magię. Nie jest to tak zrobione jak Soulsach, gdzie przypisujemy punkty samej postaci. W Wo Long to tylko ten jeden aspekt. Oprócz tego zbieramy części do ulepszania broni białej, zmiany jej designu. Identycznie jest ze zbroją i jej poszczególnymi elementami. Generalnie to wszystko. Także widać, że system rozwoju jest prosty.
Co z fabułą?
Tutaj bardzo miło się zaskoczyłem. Historia opowiedziana w Fallen Dynasty daje radę. Team Ninja, robiąc gry typu Soulslike stawia fabułę na pierwszy plan. To bardzo duży plus. Nie jest to poprowadzone tak enigmatycznie jak na przykład w Dark Souls. Tutaj mamy bardzo dużo przerywników filmowych, relacje z postaciami i przedstawiony problem, z którym musimy się zmierzyć. W Wo Long wcielamy się w żołnierza, który zostaje wrzucony w wir wydarzeń. Jest tutaj polityka, wojna, zagarnięcie ziem oraz główny zły, który za pomocą tajemniczego eliksiru, zmienia ludzi w demony. My jako główny bohater, musimy stawić mu czoła i walczyć z demonami oraz uczestniczyć w bitwach.
Same przerywniki filmowe i ich otoczka na tyle mnie uwiodły, że siedziałem przed ekranem jak zahipnotyzowany. Zastanawiałem się tylko, dlaczego same przerywniki są w mniejszym klatkarzu niż rozgrywka? Grałem na PlayStation 5. Wszystko działało płynnie w stałych 60 klatkach. Kiedy włączał się przerywnik, to nagle gra dostawała znacznego spadku płynności. Mała rzecz, ale uważam, że lepiej jakby przerywniki także były w 60 fpsach.
Po ukończeniu głównego wątku fabularnego, który zajął mi 25 godzin, poczułem zadowolenie. Tym bardziej, że walka z ostatnim bossem ma charakter symboliczny. Odpowiednio dobrane miejsce i klimat, to było coś niesamowitego!
Kompletna Edycja zawiera wszystkie dodatki DLC do Wo Long: Fallen Dynasty
Do gry jakiś czas temu zostały dodane 3 DLC. Wzbogacają one rozgrywkę o paru nowych bossów i ogólnie wrogów. Przejście wszystkich dodatków zajęło mi jakieś 6 godzin. Także, nie były one krótkie. Ciekawe, że nowi bohaterowie, jakich poznajemy, mogą razem z nami walczyć. Ułatwia to rozgrywkę. Także szereg kompanów nam się uzupełnia. Nowi bossowie nie przyciągnęły jakoś szczególnie mojej uwagi poza jednym. Była to kobieta drzewiec o nazwie Shuyad. Sam design bardzo oryginalny. Ciekawy sposób poruszania. Nie powiem, był to dobrze wyglądający i wymagający boss. Jeśli chodzi o wszystkie DLC, to dostajemy więcej tego samego. Poziomy, bossowie, oręż oraz dodatkową fabułę z nowymi bohaterami.
Podsumowanie
Wo Long: Fallen Dynasty jest grą dobrą. Posiada mankamenty, jakich inne tego typu produkcje nie mają, ale nadal daje satysfakcję. Miałem wrażenie, że porównując do NiOh, czyli poprzedniej gry Team Ninja, jest to krok w tył. Gameplay inny, ale w niektórych aspektach niepotrzebnie utrudniony. Sama gra przypadła mi do gustu.
Wo Long: Fallen Dynasty Complete Edition: nie jest grą doskonałą, ale potrafi wciągnąć niejednego fana gatunku Soulslike. Fabuła i system walki na pierwszym planie to dobre rozwiązanie. – Michał „Jadeitowy” Szulc