The Crew Motorfest – zapowiedź i wrażenia z wersji beta

Nie dawałem wiary, że to może się udać, ale uwielbiam takie pozytywne zaskoczenia. Ivory Tower, czyli studio po części zbudowane z pracowników odpowiedzialnych za niezwykle udane Test Drive Unlimited wypuściło do tej pory 2 części raczej mocno przeciętnego The Crew. Gry cechowały się przede wszystkim absolutnie olbrzymią i całkiem fajnie odwzorowaną mapą Stanów Zjednoczonych, średnim zręcznościowym modelem jazdy i mało angażującym trybem kariery. 

Omawiany dziś Motorfest to pierwotnie miało być duże samodzielne DLC do The Crew 2, które ostatecznie przerodziło się w pełnoprawną odsłonę serii. Moje wrażenia z rozgrywki opieram o kilka godzin spędzonych w wersji beta i już teraz mogę powiedzieć, że grało mi się w to po prostu świetnie. Choć w produkcji nikt nawet nie próbuje wynaleźć koła na nowo, tak całość wydaje się niezwykle przemyślana i niesamowicie grywalna. Powiem nawet więcej – to dla mnie najlepsze wyścigi w otwartym świecie od premiery pierwszego Test Drive Unlimited niebędące Forzą Horizon.

Tym razem akcja przenosi się na piękne tereny Hawajów. Mapa jest nieporównywalnie mniejsza do wspomnianego już kilkukrotnie TDU i tym bardziej od Stanów Zjednoczonych z poprzednich części The Crew, jednak każdy jej centymetr ma swój charakter. Jest bardzo zróżnicowana zarówno pod względem wizualnym, jak i terenowym – jest tu sporo długich prostych, na których sprawdzimy możliwości naszego samochodu, wiele krętych kanionów idealnych do driftu, a także mnóstwo offroadowych tras, idealnych do zabrudzenia karoserii.

O’ahu cechuje się pięknie odwzorowanym miastem, malowniczymi plażami, tropikalnymi lasami czy nawet zapylonymi wulkanicznymi terenami. Muszę pochwalić nawet pełny cykl dobowy, bo piękne wschody i zachody słońca robią tu fenomenalne wrażenie, podobnie jak nocne eskapady w świetle ulicznych neonów. Odniosłem wrażenie, że Motorfest jest zaprzeczeniem większości elementów, którymi cechują się produkcje Ubisoftu – wydaje się być naprawdę starannie zaprojektowany, przepełniony zróżnicowanymi atrakcjami i ma bardzo fajnie poprowadzony tryb kariery.

Główna rozgrywka podzielona została tu na tzw. playlisty – serie różnych zmagań okraszonych konkretną tematyką. Na start skusiłem się na japońskie klimaty i nie żałuję, bo to było naprawdę świetne wprowadzenie do rozgrywki. Gra z ogromnym szacunkiem odniosła się do tematu i kultury Japonii. Po pierwszych wyścigach zaserwowała klasyczne Torque 1 na 1 po górzystym kanionie, a po chwili zawody drift i drag – ciągle żonglując najbardziej rozpoznawalnymi w tym temacie samochodami. Trasy zostały udekorowane charakterystycznymi elementami, które od razu budzą skojarzenia z krajem kwitnącej wiśni. Zawody odbywały się w nocy w neonowej stylistyce i miałem wrażenie, że na chwilę przeniosłem się do Tokyo.

Dalej sprawdziłem serię poświęconą w całości historii Porshe 911 i ponownie gra niezwykle pozytywnie mnie zaskoczyła. Playlista rozpoczęła się od wprowadzenia, w którym przedstawiono historyczne materiały filmowe wspominające te kultowe samochody i markę. Zawody to istny rollercoaster – od standardowego wyścigu po porcie handlowym po offroadowe szaleństwo.  

A co powiecie na playlistę vintage, w której na ekran zostają nałożone charakterystyczne efekty graficzne cofające nas o  kilkadziesiąt lat, a zamiast z nawigacji korzystamy z karteczek z charakterystycznym zdjęciem, które podpowie nam gdzie skręcić? Dodam, że również ruch uliczny i zdobienia terenów są żywcem wyjęte z tamtego okresu.  Szkoda, że po zakończeniu zawodów czar nieco pryska, bo naszym oczom ukazują się postacie ubrane w fikuśne, nowoczesne stroje. The Crew: Motorfest zaskakuje i nie da się mu tego odmówić.

Największą bolączką poprzednich części serii był chyba model jazdy – nigdy nie wydawał mi się tragiczny, ale kierowanie kolejnymi pojazdami nie sprawiało specjalnej przyjemności, było totalnie uproszczone i mocno nijakie. Motorfest pod tym względem dzieli istna przepaść. To nadal totalna zręcznościówka, ale mamy zupełnie inną kontrolę nad autem. Miałem wrażenie, że każdy jeden samochód prowadzi się inaczej, że ma swoją wagę i słabsze oraz mocniejsze strony. Podobny wpływ na prowadzenie ma nawierzchnia – inaczej jeździ się po suchym asfalcie, inaczej w deszczu czy szutrze. Auta z napędem na tylne koła charakterystycznie zarzuca, 4×4 cechują się świetną przyczepnością, a klasyki przy chwili nieuwagi potrafią się zakręcić wokół własnej osi.

Jeśli musiałbym porównać model jazdy do jakiś gier to nazwałbym go hybrydą Test Drive: Unlimited, Forzy Horizon i Race Driver GRiD. Wymaga chwili przyzwyczajenia, ale przemierzanie kolejnych kilometrów sprawia czystą przyjemność. W menu występuje kilka ustawień wspomagania, więc każdy może dostosować poziom wyzwania do swoich potrzeb.

W grze możemy pokierować też motorówkami wodnymi czy samolotami, ale widać, że tym razem odłożono to na szczęście na bardzo daleki plan. W pełnej wersji otrzymamy możliwość przeniesienia naszego garażu z The Crew 2, ale w becie to nie działało i szkoda było mi wydawać wirtualną kasę na pojazdy, które mnie nie interesują, więc podobnie jak twórcy temat zupełnie olałem, przynajmniej na razie. Skupiłem się w pełni na dostępnych zawodach grając w trybie dla pojedynczego gracza , jednak jak wystarczy mi czasu to chciałbym jeszcze pobawić się chwilę w multiplayerze. Z tego co widziałem powinien być bardzo fajnym elementem znacząco wydłużającym rozgrywkę po zakończeniu playlist. 

Muszę za to wspomnieć o problemach technicznych, które występują przynajmniej na PC. Gra ma jakiś dziwaczny błąd, który na wielu maszynach powoduje ograniczenie wydajności do 10-15 klatek na sekundę i nie wykorzystuje przy tym mocy podzespołów. Ludzie szukają dziwacznych rozwiązań, które mogą to naprawić i w moim przypadku dopiero usunięcie OBSa wyeliminowało problem. Mam ogromną nadzieję, że w dniu premiery nie będzie powtórki i każdy będzie mógł cieszyć się z płynnej rozgrywki. 

Poza tą anomalią wydajność jest przyzwoita, choć wymagania poszybowały do góry proporcjonalnie do wzrostu jakości oprawy wizualnej. Motorfest nie podnosi standardów, ale wygląda bardzo ładnie. Znakomicie prezentują się modele samochodów, oświetlenie czy fajne efekty specjalne, ale w ogólnym podsumowaniu prezentuje się trochę gorzej o starszej Forzy Horizon 5. Od czasu do czasu pojawiają się też drobne przycinki, które prawdopodobnie spowodowane są wymogiem stałego połączenia do internetu – jeśli mieliście możliwość przetestowania gry na konsolach to dajcie znać w komentarzach czy również to zaobserwowaliście.

Niestety muszę jeszcze trochę ponarzekać na tuning mechaniczny samochodów. Niestety, nadal po zakończonych wyścigach jesteśmy tu nagradzani losowymi częściami o określonej mocy, które nienaturalnie podnoszą poziom pojazdu. Bardzo żałuję, że twórcy nie odpuścili tematu i nie postawili na klasyczne ulepszanie samochodu, w którym po prostu za zdobyte pieniądze wymieniamy kolejne części i dzięki temu możemy startować w coraz to bardziej wymagających wyścigach. Koliduje to tutaj trochę z poważniejszym podejściem do tematu i w dużym stopniu celebracją motoryzacji. 

Mimo wspomnianych problemów gra mnie niemal zachwyciła. Może to głównie dzięki temu, że spodziewałem się prostego klona Forzy Horizon z dużo gorszymi mechanikami rozgrywki, z których słynęła seria The Crew, a zamiast tego dostałem świetną produkcję, która choć czerpie garściami z wielu popularnych serii to ma też swój charakter. 

Ulepszony model jazdy sprawił, że samo jeżdżenie od punktu A do B sprawia przyjemność, a jest to bardzo ważne, bo szybka podróż jest dostępna dopiero po zaliczeniu 10 playlist. Po dodaniu do tego świetnie zaprojektowanych i bardzo zróżnicowanych zawodów otrzymałem grę, która niemal idealnie trafiła w mój gust. Chciałbym, aby jeszcze przed premierą pojawiła się otwarta beta, bo dzięki temu więcej osób będzie mogło przekonać się czy wprowadzone zmiany im się spodobają – a szanse na to są naprawdę duże. Motorfest wcześniej był mi niemal zupełnie obojętny, a teraz wprost nie mogę się doczekać wrześniowej premiery.


Scroll to Top